niedziela, 11 grudnia 2016

To jest historia mojego życia

     Wszystko zaczęło się całkiem normalnie jeśli tak można nazwać dziesięcioletnią dziurę w pamięci… Najwyraźniej taki mój los. Później? Było tylko ciekawiej. Udałam się do obozu herosów, cudem zabiłam byka kreteńskiego, który pewnie jeszcze po mnie wróci, prawie umarłam, zostałam odratowana przez (o ironio) syna boga śmierci i zamieszkałam z dzieciakami takimi jak ja- dziećmi bogów, dziećmi półkrwi. Pewnie teraz myślicie coś w stylu „No i co? Żyjesz to się ciesz i nie narzekaj”. Peeewnie. Wam to łatwo mówić. Kilka tygodni po moim przybyciu do obozu, pojawiła się postać z mojej przeszłości. Mój chłopak, którego nie pamiętałam (no dobra, z jego przybycia akurat się cieszę). A zaraz potem okazało się, że to ja jestem wybraną do wypełnienia kolejnej Wielkiej Przepowiedni i powinnam wyruszyć na misję rozpoznawczą w poszukiwaniu wroga. Pomyślałby kto, że wezmę sobie samych doświadczonych herosów. Nic bardziej mylnego.
     Razem ze mną na misję wyruszyli: Alex- mój chłopak (syn Zeusa, króla przestworzy), który w obozie był może tydzień przed misją, ale jest całkiem niezły w ratowaniu mojego życia jeśli wiecie o co chodzi. Adam- syn Aresa, który ma prawdopodobnie ADHD na najwyższym poziomie jednak, kiedy chce potrafi być osobą godną uwagi. Travis- syn Hermesa jeden z trzech osób z mojej grupy, która była w obozie wiele lat, niezwykły chłopak o wielu zaletach. Allison- moja siostra od strony matki, wojowniczka z maską uroczego niewiniątka, na którą nie jeden już się nabrał i oczywiście Chiara, która jest córką Dionizosa, dyrektora Obozu, składającą się z samych sprzeczności, które co dnia lubi odkrywać jej były chłopak Max (chociaż i tak wszyscy wiedzą, że nie wiele im brakuje do powtórnego bycia razem).
     Odkryliśmy tożsamość naszego wroga, którym jest Uranos prawdopodobnie jeden z najbardziej okrutnych władców jeżeli nie liczymy jego syna Kronosa. Oczywiście jak to w życiu bywa pierwsze starcie poszło do bani. Przegraliśmy i zostaliśmy uprowadzeni. Na całe szczęście sługusy Uranosa są dość tępi, więc bez większych przeszkód udało nam się wydostać z miejsca, w którym byliśmy przetrzymywani, na powierzchni odkrywamy, że Max wyruszył ze swoimi znajomymi z rzymskiego obozu, aby przeszkodzić w naszej misji jednak zmienili taktykę i postanowili nas uratować. To chyba wszystko co powinniście wiedzieć o mojej przygodzie w ogromnym skrócie.
     A no i jeszcze jedno. Nazywam się Ambrozja Clever jestem córką Ateny, a TO JEST HISTORIA MOJEGO ŻYCIA.

***
     Witam po ogromnie długiej przerwie, która trwała ponad 5 miesięcy. Długi czas zmuszałam się, żeby napisać cokolwiek, ale nie byłam wstanie tego zrobić. Miałam wiele problemów, które powoli rozwiązuję lub uczę się z nimi żyć i choć ciągle dokładam sobie coraz to nowsze- lub tworzą się same jak np. egzaminy gimnazjalne- to zaczęłam marzyć o ponownym napisaniu czegoś. I kiedy tak myślałam co mogłabym napisać, jaką historię stworzyć zdałam sobie sprawę, że Amber czeka na mnie bardzo długo z otwartymi ramionami. Postanowiłam wrócić, bo sama jestem ciekawa jak dalej potoczy się jej historia. Jak skończy się to, co zaczęłam.
     Nie mogę obiecać, że posty będą pojawiały się regularnie, albo czy nie zniknę znowu na jakiś czas. Jak na razie mogę powiedzieć, że w przerwach pomiędzy nauką do szkoły, do testów i do konkursu będę skrobać rozdziały, które mam nadzieję będą ukazywały się w równych co miesięcznych odstępach.
     Nie wiem czy jeszcze tu ktoś został chociaż bardzo na to liczę… Jeśli jesteście pokażcie się. Napiszcie do mnie w komentarzu, albo w zakładce Wyrocznia, jeśli jesteście… dodacie mi tym sił i motywacji do dalszego pisania.

Gabrysia M.